Wdrażanie partycypacji obywatelskiej na poziomie centralnym wiąże się z kosztami – to fakt, na który autorzy raportu Citizens’ White Paper wyraźnie wskazują. Ale równie wyraźnie podkreślają, że koszt rezygnacji z partycypacji bywa o wiele wyższy. Nietrafione decyzje, nieudane reformy, wycofywane ustawy, niska akceptacja społeczna i głęboka erozja zaufania – wszystko to generuje wymierne straty finansowe i społeczne. Jak zauważają autorzy: „Policy u-turns could be prevented (…) if they had spoken to the public and providers during the policy design phase” („Uniknięto by odwracania decyzji politycznych, gdyby w fazie projektowania rozmawiano z obywatelami i wykonawcami”). Przykład? Program Green Homes Grant o wartości 1,5 miliarda funtów. Uruchomiony w 2020 r., porzucony po zaledwie sześciu miesiącach ze względu na znikome zainteresowanie i złe przygotowanie.
Raport proponuje realistyczne oszacowanie kosztów pełnego wdrożenia dziewięciu rekomendacji partycypacyjnych. Od paneli i zgromadzeń obywatelskich, przez szkolenia dla urzędników, po powołanie niezależnej jednostki ds. standardów. Łączna kwota: od 21,9 do 31,2 miliona funtów rocznie w pierwszym roku. Czy to dużo? W kontekście wydatków rządowych, absolutnie nie. W 2022 r. sam budżet na badania polityczne w departamentach cywilnych (bez resortu obrony) wyniósł 533 miliony funtów. Wystarczyłoby przesunąć zaledwie 5,85% tej kwoty, by pokryć całość zaproponowanych działań. „Reallocating just 5.85% of this budget each year would free up the £31.2m needed” („Przesunięcie jedynie 5,85% rocznego budżetu pozwoliłoby sfinansować wszystkie rekomendacje”).
Co istotne, autorzy podkreślają, że wiele elementów tej transformacji nie wymaga nowego finansowania, lecz lepszego wykorzystania już istniejących zasobów. Wiele departamentów prowadzi dziś konsultacje publiczne, które są kosztowne, ale często nieefektywne. Ograniczają się bowiem do publikacji dokumentu i zbierania indywidualnych opinii. Przekształcenie części tych działań w procesy deliberatywne może przynieść większe korzyści bez znaczącego wzrostu kosztów. Podobnie – komisje parlamentarne mają już środki na badania i konsultacje, które mogłyby zostać wykorzystane do tworzenia obywatelskich grup audytowych lub warsztatów. „In some cases, this is about doing it better, not at a higher cost” („W niektórych przypadkach chodzi o zrobienie tego lepiej, a nie drożej”).
Korzyści są wielowymiarowe. Po pierwsze, polityki lepiej dopasowane do realnych potrzeb, co zwiększa skuteczność i trwałość wprowadzanych zmian. Po drugie, mniejsza liczba społecznych oporów i większa legitymizacja decyzji. Łatwiej jest zaakceptować niepopularne reformy, jeśli obywatele brali udział w ich współtworzeniu. Po trzecie, odbudowa zaufania – przykład zgromadzenia obywatelskiego w Westminsterze pokazuje, że po zakończonym procesie odsetek osób ufających radzie miejskiej wzrósł z 52% do 73%, a liczba tych, którzy czuli się wysłuchani – z 27% do 63%. „Meaningful public participation can dramatically improve trust in authorities to act fairly on contentious and divisive issues” („Rzeczywiste uczestnictwo obywateli może znacząco poprawić zaufanie do władz w sprawach spornych i kontrowersyjnych”).
Plan działania nie zależy od jednego elementu (…), ale wysyła jasny sygnał, że rząd poważnie traktuje współpracę z obywatelami.
Wnioski płynące z raportu są jasne. Partycypacja obywatelska to inwestycja, a nie koszt. Owszem, wymaga zaplecza, kompetencji, koordynacji i czasu. Ale jej brak oznacza nie tylko ryzyko polityczne, lecz także finansowe i instytucjonalne. Jak podsumowują autorzy: „The roadmap doesn’t stand or fall on a single element (…), but it sends a signal that the government is serious about working with citizens” („Plan działania nie zależy od jednego elementu (…), ale wysyła jasny sygnał, że rząd poważnie traktuje współpracę z obywatelami”). Transformacja w stronę deliberatywnej demokracji to decyzja strategiczna – o nowym modelu państwa, które nie tylko rządzi, ale współtworzy rzeczywistość razem z tymi, których dotyczy.